FabrykaRecenzji.pl

Gdzie diabeł nie może. „Audyt” Jacka Hugo – Badera

Bo pewnie myślicie, że wiecie, co się nam mieszkańcom tego kraju przydarzyło przez ostatnie ćwierć wieku? Myślicie, że rozumiecie, co się wokół was działo? Guzik prawda, nic nie rozumiecie. Bo źle patrzycie, węszycie i przystawiacie ucho nie tam, gdzie trzeba, boicie się wysiąść ze swoich aut, które pędzą za szybko. Te historie są w zmarszczkach, kościach, pocie i wątrobach ludzi, których nie widzicie, którzy są dla was przezroczyści, na których nie zwracacie uwagi, bo kto zwraca uwagę na śmiecia leżącego na ulicy

[ Audyt, s. 10]

Mnie interesują doły, niziny społeczne. Nie interesuje mnie polityka, chyba że jest to folklor polityczny. Mnie bardziej interesują odrzuceni niż wybrani

J. Hugo – Bader

 

Jacek Hugo – Bader pisze z perspektywy wałęsającego się psa – tak często określa się szkołę jego reportażu. Węszy tam, gdzie nikt nie chce zaglądać. Wciska swój czujny nos w najbardziej zapadłe dziury, przemierza niebezpieczne ulice, puka do obdartych kamienic i mieszkań z wybitymi oknami. I chwała mu za to. Nikt, tak jak on, nie zbliży się do bohaterów odczepieńców, wykolejonych, z facjatami podejrzanymi, w stanie nietrzeźwości czy skrajnej depresji. Właśnie im reporter odda głos w „Audycie”.

„Audyt” to kolejna część reporterskiego tryptyku (poprzednia „Skucha”– historia polskiej opozycji pokolenia Kolumbów). Co ciekawe, w odróżnieniu od dość hermetycznie upakowanej „Skuchy”, gdzie na jednej stronie padało zbyt dużo nazwisk, co po prostu gubiło czytelnika i nie przywiązywało do bohaterów, w „Audycie” w końcu mamy plejadę życiorysów, które zapadają w pamięć. Ukażą się nam ci wszyscy, niepasujący do populistycznego wizerunku szczęśliwej Polski.

Polska Państwowymi Gospodarstwami Rolnymi stała

Poruszać będziemy się po Polsce B, czyli po popegeerowskich obszarach, małych miasteczkach i wsiach. Będzie swojsko. Będą niziny społeczne, wozy Drzymały, zapomniane stolarnie, kawalerki i mieszkania komunalne. Poznacie tych, dla których praca w PGRach była szczytem ambicji, oraz tych, którym dobrobytem zawiało dopiero po zmianie ustroju. Posiadaczy ziemskich, bandytów nieszczęśliwie zakochanych, freeków szukających swojego miejsca na ziemi. Staszka- lirnika/ lutnika z Haczowa, który stracił palce i marzył o tym, aby „oderwać się od ziemi, wbić w przestworza, unieść ku niebu, pofrunąć polatać, pobujać między obłokami”, czy drwala Andrzeja Pana Hossa, walczącego z niedźwiedziami. Kilka stron dla Sławka proroka z Wetliny, który chodził boso. I wielu, wielu innych.  Aby było nam łatwiej przemieszczać się po tych wszystkich historiach, autor podzielił reportaż na 5 części: bandyci/  wyznawcy/  wsiowi/ uliczni / nasiona. Ostatnia dotyczyć będzie kwestii związanych z in vitro, badań prenatalnych i aborcji – niezwykle aktualna i poruszająca.

dsc_0432

Brzytwa, nie język

Tam, gdzie reporter będzie ujawniał się bezpośrednio, przywali bezkompromisowym językiem, ciętym i  bez pochlebstw. Nie zadzieją się tutaj czary, aby kogokolwiek omamić. Królować będzie nieco władczy i lekceważący ton. Czytelnik, który „gówno wie”, będzie musiał usadowić się niżej i zaakceptować taki stan rzeczy.

Książka na pewno nie należy do łatwej. W „Audycie” właśnie o to chodziło, żeby  wywlec Polskę na drugą stronę  i pokazać ją od dziurawej nieco podszewki. Niewygodnej. Bo żyjemy w kraju, w którym „rocznie popełnia samobójstwo 5 tysięcy ludzi, a liczba samochodów się  troi (u nas jeden z największych wskaźników w Europie)”. Brzmi niepokojąco, bo ma tak brzmieć. Nie bójcie się jednak nachalnego, strywializowanego pesymizmu. Nie znajdziecie go tutaj. Będzie mocno, ale bez przesady. Reporter nie zostawi nas zachwianych. Ocali nas czarny humor, nieco empatii i ludzie, czasami tak do nas podobni.

projekt-bez-tytulu-1


« »

© 2024 FabrykaRecenzji.pl