Najwyższą misją kobiety wobec narodu jest przyczynienie się do rozwoju wspólnoty poprzez danie jej zdrowych rasowo dzieci [s. 424].
Bulwersująca. Nieco odpychająca. I w całej swojej brzydocie przyciągająca niczym magnes. Jak pasożyt. Nie przeczyta się jej inaczej, tylko od początku do końca. Mowa o powieści sensacyjnej „Ferma Blond” Piotra Adamczyka. Nazistowskie Niemcy, współczesna Polska oraz rodzina, której losy splotą się niespodziewanie z ośrodkiem Lebensbornu pod Łodzią – do dziś mało znanym Helenówkiem . To, co w środku, zarówno w samej idei placówek- fabryk dzieci- jak i w akcji powieści, napawać będzie delikatnym lękiem. W historii Adamczyka nie chodzi jednak o to, aby szukać identyfikacji, wręcz odwrotnie. Będziemy stronić i zaprzeczać. Od bohaterów, od ich decyzji, od tego, jak będą traktować się nawzajem. Słowa i poglądy doskonale oddawać będą nazistowskiego ducha dziejów. Takiego, w którym rządzi aryjska nieskazitelność, gdzie ciała idealne mają reprodukować ciała idealne – a definicję perfekcji tworzyć będzie jeden człowiek – Führer. Gdzie za ojczyznę oddaje się bardzo dużo.
Jak do rozwoju wspólnoty narodu przyczynić się mogą kobiety? Otóż mogą dać Trzeciej Rzeszy dzieci nieskazitelne. Pomocne do tego okażą się fabryki – „źródła życia”, skonstruowane przez samego Himmlera ośrodki Lebensborn – oficjalnie placówki opiekuńczo-charytatywne, funkcjonujące w strukturach SS. Nieoficjalnie – miejsca, w których odnowić miała się nordycka rasa nadludzi.
Wielki, wizjonerski eksperyment człowieka, któremu niezbyt się wprawdzie powiodło w hodowli kur białych, ale dzięki szczęśliwym okolicznościom wynikającym z zapisania się do odpowiedniej partii wiodło mu się teraz w hodowli białych ludzi. Marzeniem było zatem stworzenie wzorcowej krainy, ciepło przez niego nazywanej prowincją blond [ s. 342].
Fermy blond…Tak właśnie, jedna z bohaterek bezpośrednio zetknie się z tym miejscem.
Początek zapowiada dobry warsztat
Wróćmy do początku. Pierwsze strony książki skupiają precyzyjnie naszą uwagę na pewnej niepozornej toaletce, wykonanej z orzecha kaukaskiego, z wygrawerowanym imieniem „Charlotte”. Nie bez powodu o tym mówię- opisów tutaj znajdziecie więcej, i trzeba przyznać, pisarsko są naprawdę na wysokim poziomie. Wracając do Charlotte. To imię ma w powieści wielkie znaczenie. Wokół niego napisze się cała historia nieszczęśliwej miłości. Otwarcie niepozornej szufladki pokomplikuje losy żyjących tu i teraz oraz rozpieczętuję mroczną historię rodziny polsko – niemieckiej. Narrator rozpocznie śledztwo, a pierwsze tropy zaprowadzą go do nazistowskiego Berlina, gdzie Charlotte…
Nie zdradzę Wam całej historii, nie chodzi o to, żeby streścić fabułę. W końcu nie bez powodu mamy tutaj wątek kryminalny, niech tajemnice odkrywają się powoli. Dodam jedynie, że poznacie pewnego starego antykwariusza, konesera sztuki, jego córkę Charlotte oraz malarza, z nieco wypaczonym poglądem na sztukę – Adolfa Zieglera. Połączy ich m.in. pewien tajemniczy obraz. Ponadto bohaterowie, a przede wszystkim wspomniany malarz Adolf Ziegler, dużą uwagę poświęcać będą pojęciu nagości, urośnie ona niemal do rangi quasi-bohatera. Nagość patriotyczna, pożyteczna, perwersyjna? Akt tworzenia i granice moralne, wszystko tutaj będzie się płynnie przesuwać wprost proporcjonalnie do ogólnego, w tamtych czasach, wzrostu rozpasania Niemców. W takich warunkach dojrzewać będzie miłość, dziewczęce nadzieje, da o sobie znać męskie ego, a losy Charlotte, Zieglera i innych uzależniane będą od skinięcia okiem jedynego, despotycznego wodza- który notabene, występuje w opowieści tylko w tle. Im większa będzie w was rosła irytacja, tym lepiej dla powieściowej fabuły. Znaczy, że książka jest dobrze napisana.
Jak sami widzicie „Ferma blond” jest powieścią wielopłaszczyznową, a przedstawionym w niej bohaterom z całą pewnością nie można odebrać wyrazistości. Poznałam ich i to nie było dla mnie łatwe spotkanie. A Wy? Macie odwagę?
Dziękuje za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
Skomentowane przez Anna Chlewicka
„Lukier” Malwiny Pająk- opowieść bez cukru
Każdy ma swoje odczucia i wyraża własną opinię. Jest ...
Centrum tragedii na obrzeżach egzystencji. Artura Domosławskiego „Wykluczeni”
Dzięki za cenne rady. U Ciebie też ambitnie. Z uwagą ...
Żółtymi drogami w nieskończoność – Stasiuka „Osiołkiem”
Komu jak komu, ale Stasiukowi warto dać drugą szansę. ...
Ciemno, prawie noc
Polecam również najnowszą "Wyspa łza".Pozdrawiam
Metafizyczna pustka?
Książka ma dla Ciebie w takim razie szczególny ...