FabrykaRecenzji.pl

Żółtymi drogami w nieskończoność – Stasiuka „Osiołkiem”

Wjechać w nieskończoność. Przez Słowację, do Ukrainy i dalej na Wschód. Zgubić się w bezkresie. Stasiuk ponownie wyrusza w podróż. Jego poetycka czujność przemieszcza się równomiernie po monochromatycznym krajobrazie. Pomaga mu w tym tytułowy Osiołek – wierne, czterokołowe, mechaniczne bydlę. Transcendentnej aurze towarzyszy duża dawka ironicznego humoru. „Jechali my na chuj, na chuj na maszynie” – to motto książki. Stasiuk przywołuje słowa Siergieja Sznurowa, rosyjskiego lidera grupy Leningrad, zespołu mocno osadzonego w ska i undergroundzie. U Stasiuka jak i „Sznura”- im dalej w wersy, tym więcej groteski i dosadnego języka.

Na Wschód, i to już!

Ciekawy jest kierunek, który Stasiuk prawie zawsze obiera w  reporterskich tułaczkach. Toskania go nudzi, „we Włoszech nic nie ma”, rozgadana Europa wydaje się pisarzowi przerobiona, przetrawiona, wypluta i podana w formie ładnego, gotowego produktu. Nie bierze tego. Biorą go natomiast bezkres, rozmach, cisza, ciemność. Bierze go Rosja, jak sam pisze „przyjemna rozpierducha” oraz „stara szkoła niedoboru”. Filozofia braku to Stasiukowa szuflada bez dna. Twórczy olej napędowy.  W bezkresie i mroku pisarz zaczyna widzieć coś więcej.

Literatura dla facetów

Będę szczera – irytują mnie te wszystkie sformułowania, że „Osiołkiem” to wyjątkowo męska pozycja. Bo o samochodach. To nie jest ani męska, ani kobieca książka. To literatura uniwersalna i filozoficzna.

Bo w prowadzeniu najfajniejsze jest to, że człowiek wszystko ma zajęte. Głowę znaczy, zmysły i kończyny. I czuje, jak to tam wszystko bzyczy, kręci się, zazębia, wskakuje na swoje miejsce, obraca, mimośroduje, spręża, rozpręża, smaruje, napiera i ustępuje, te wszystkie łożyska kulkowe, ślizgowe, igiełkowe, te czopy i panewki, a całość przenika równomierna, monotonna wibracja, która jest znakiem, że jednak się dojedzie.[…]Dlatego nie wiem, jak można jeździć z wolną lewą nogą i prawą ręką. To wbrew naturze jest [s.58].

Temat i obiekt jest bowiem zawsze dla Stasiuka pretekstem do dyskusji o Czymś bardziej Istotnym. Pisze o samochodach, ale po co to robi? Być może po to, aby z nostalgią wejść we wspomnienia, by podumać nad skolektywizowanym ułamku dawnej rzeczywistości. Być może myśli o samochodach, choć wydaje się, że w tym wszystkim myśli przede wszystkim o człowieku, o jego potrzebach, jego ukłączeniu się w przestrzeni, jego definiowaniu miejsc. Samochód jest tą materią, za pomocą której można inaczej na przestrzeń spojrzeć. Osiołek stanowi nowy bodziec dla reportera do refleksji nad ludzką kondycją.

Poziom trudności

 „Osiołkiem” nie jest reportażem aż tak rozbudowanym, z większą, natomiast, dawką humoru niż zwykle. Czyta się z łatwością, gęba się sama do siebie śmieje, śmiechem pełnym, przeszytym strachem i grozą.

Męka. Jeszcze to, jeszcze tamto. Lekarstwa na sraczkę, na chorobę wysokościową, przeciwbólowe. Mapy. Dobrze, że net jest, to można wyklikać. Te mapy na przykład. Najlepsze są niemieckie z plastiku. […] Jak się całkiem zestarzeję, to będą mi musiały wystarczyć. Włożę sobie jakieś plus pięć, wezmę lupę i w drogę. Przez te wszystkie kraje, w których byłem, które znienawidziłem, ale zaraz po powrocie zaczynałem do nich tęsknić. Na stole, pod lampą. Gdy już będę zbyt ślepy, żeby prowadzić auto. Gdy będę zbyt slaby. Wzdłuż tych wszystkich dróg, nad którymi unosił się piasek, a wokół ciągnęła się nicość. Wzdłuż wyschniętych rzek, z których w środku lata pozostały tylko nazwy. […]Będę szukał tych wszystkich miejsc, gdzie stawałem na noc. A jeśli ich nie znajdę, to mam nadzieję, że pamięć opuści mnie ostatnia i będę mógł do nich wracać w godzinę śmierci, amen”

[ s. 15-16].

I jak tu Stasiuka nie cytować:)

« »

© 2024 FabrykaRecenzji.pl