…W trawie, która porosła

W przyczyny i skutki,

musi ktoś sobie leżeć

z kłosem w zębach

i gapić się na chmury

Koniec i początek. Wisława Szymborska

 

11 odrębnych opowieści, podanych w rozmaitych konwencjach – opowiadanie kryminalne, kartki z dziennika, dramat- bohaterkami głównie kobiety. Mowa o najnowszej książce Sylwii Chutnik „W krainie czarów”, którą czyta się jednym tchem.

 W niewyjaśnionych okolicznościach na swojej działce umiera Jan Stanisław C. i pozostawiwszy w tym śmiertelnym doświadczeniu najbliższe mu osoby – żonę i wnuczkę- co tu dużo mówić, odchodzi na wieki.

Zamężna Anna opiekująca się chorą matką, nie ma już czasu dla męża i siebie. Życiorys wyssany z witalności, obsadzony w tak znane nam role córki  – opiekunki oraz matki pożal-się- Boże. Jedna i druga, sobą wzajemnie zmęczone psychicznie, w depresji. Przestrzeń, która je otacza wypełniona frustracją.

Pola Negri, aktorka na emeryturze, o której nikt już nie pamięta, oczekująca w Zagłębiu w swoim m4 na…kogoś, kto sobie przypomni o jej wielkości, tym czasem obserwująca ludzi z okna betonowej bryły. U schyłku. Smutna i melancholijna.

oraz inne… A pomiędzy nimi prześwit optymizmu i zrozumienia. Jakiś taki cichy refren między wersami, niemy głos quasi narratora, który zdaje się wołać:  – Nie martwcie się. Głowa do góry! Mogło być gorzej. Nie oceniam was! Każdy jest, kim jest.

„W krainie czarów” to  proza refleksyjna. Czytając ciągle przychodzi na myśl poezja Szymborskiej, tak wyczulona  na detal istnienia, pochylająca się nad szczegółem, filozofią codzienności. Chutnik, jak Szymborska, używa tych samych narzędzi poznania. Z pochyloną głową, czujnie obserwuje świat małych rzeczy i pokazuje, jak ważnym elementem egzystencji są one na co dzień.  W nowej książce projektuje postać Alicji, to ona staje się wiązadłem akcji. Alicja leży niczym u  Szymborskiej  „… w trawie, która porosła/ w przyczyny i skutki,/ musi sobie leżeć/ z kłosem w zębach/ i gapić się na chmury” . Leży i myśli o życiu i jakie ono jest.

Alicja z deficytem czarów, która rośnie lub kurczy się nerwowo, jeśli coś się dzieje w jej życiu nie tak. Tchórzliwa dziewczynka w za małych butach i za dużej sukience. Zamyka oczy, gdy przechodzi obok niej czarny kot z szerokim uśmiechem. Zamierająca w swojskim kokonie odpowiedzialności  i zobowiązań. Wydaje jej się, że już na zawsze mieścić się będzie pod kwietną łodygą. A wtedy przychodzi olbrzym i kosi trawnik. Z lewej do prawej, nic nie pozostaje. Kwiat leży i nie ma się pod czym schronić. Następuje wypędzenie z raju.

W krainie czarów. Sylwia Chutnik.

Świat opisywany przez Chutnik z rajem nie ma nic wspólnego, i chociaż ukazana rzeczywistość jest brudna i obdarta z sacrum, poznając poszczególne historie, nie popada się w czarną melancholię.

To nie jest fikcja na temat śmierci Jana C. oraz  na temat relacji Anny z matką, opowiastka o Bożenie źle się prowadzącej, czy etiuda o wojnie i bombardowaniu. A już na pewno nie jest to opowieść fantastyczna o Alicji i kocie. Choć jest to książka o tym wszystkim.  Ale przed tym, i ponad tym jest to relacja z bólu istnienia, historia zderzeń ze śmiercią, książka o tym,

że nie wiadomo, co zrobić, bo martwy dziadek leży w krzakach i moknie, a policja zabrania ruszać czegokolwiek, bo ma przyjechać prokurator, a on tak moknie.

W krainie czarów. Sylwia Chutnik

O myślach, które przychodzą nagle, natarczywie wiercą w umyśle dziurę, które mówią o naszym człowieczeństwie więcej, niż nam się pozornie wydaje.

Warto dodać, że Sylwia Chutnik to czujna obserwatorka, skupiona, analityczna, prześwietlająca. Buduje detaliczne portrety psychologiczne swoich postaci. Kieruje nią pisarka empatia, stara się dostrzegać w ludziach przede wszystkim… ludzi. Oprócz tego, że swoich bohaterów zna, ona ich po prostu darzy sympatią, choć nie wprost, dobrze im życzy.

Świat w krainie czarów, nieuświadomiona codzienna rzeczywistość, szarość nicowana przez różową soczewkę zwyczajnej niezwykłości. A w tym świecie metaforyczna Alicja, sternik-dziewczynka ani dorosła, ani dziecko, gubi się trochę w labiryncie ludzkich spraw. Jej zagubienie jest paradoksalnie bardzo dojrzałe, konstruktywne, nie udaje, że jest mądrzejsza, niż jest, bardziej odpowiedzialna, niż jest, że potrafi poradzić sobie ze wszystkimi bolączkami. Nie potrafi i ma tą świadomość. I…  „w trawie, która porosła/ w przyczyny i skutki,/ musi sobie leżeć/ z kłosem w zębach/ i gapić się na chmury”.