W Turcji tylko w 2016 roku zamknięto co najmniej sto osiemdziesiąt gazet oraz stacji radiowych i telewizyjnych. Z pracy w mediach zwolniono wtedy – jak się szacuje –  około dwa i pół tysiąca osób. Neoislamiści tłumaczą, że podjęcie takich drastycznych kroków jest konieczne [ s. 239 ].

Być dziennikarzem w Turcji to dzisiaj balansowanie na linii, zawód ekstremalny. I zaprawdę nie ma w tym przesady. Nawet dla reporterów z zagranicy, jakim jest Thomas Orchowski –  sprawa nie wygląda łatwo. „Nikt nie ma prawa pouczać w Turcji”- nikt nie może również czuć się bezpieczny, gdy głosi inną prawdę niż prawda autorytarnego głosu prezydenta Erdoğana. I właśnie dlatego temat „Turcja” stał się iście dziennikarską misją. Niebezpiecznie grząski, cudownie i melancholijnie piękny. Nic dziwnego, że spędza sen z powiek tak wielu – w tym również Thomasa Orchowskiego, którego interesuje przede wszystkim to – jak sam mówi –  co „nie klika”.  Tam gdzie pojawia się pytanie – dlaczego-  pojawia się reporter. I tak oto za sprawą wyżej wymienionego autora oraz Wydawnictwa Agora, ukazała się pozycja „Rzeź na Tarbalaşi. Opowieść o nowej Turcji”. Nie wiem czy Was zaskoczy. Na pewno poukłada fakty i merytorycznie oraz rzeczowo przedstawi sytuację zmian w tym dziwnym, rozdartym między Europą a Azją tureckim  prostokącie geograficznym. Czasami zapachnie starą Turcją, czasami zaniepokoi nowym.

30724012_1591279034258470_2188342376261484544_n

Wspomnienie Tarlabaşi – wielokulturowej wyspy o niezliczonych zapachach

Tarlabaşi. Dzielnica Stambułu, która posłużyć miała reporterowi jako wykładnia, stała się  główną przestrzenią reporterskiej wnikliwości.  I bardzo dobrze, że Orchowski skupia uwagę na fragmencie, mikroscena bowiem bardzo często ma większą moc rażenia niż całość. No więc Tarlabaşi na początku opowieści jawi nam się jako miejsce pełniące rolę tygla kulturowego. Mieszały się tu nacje, kolor skóry, zapachy i wyznania.  Dzielnice zamieszkiwali zarówno Grecy, Kurdowie, Ormianie, Asyryjczycy, Żydzi czy Lewantyńczycy.

– Zapach ulicy. Woń, która dochodziła z mieszkań. Greckiego, ormiańskiego, żydowskiego i włoskiego jedzenia. Z każdego okna pachniało inaczej. Czuć było mydło z oliwek, które produkowali Grecy. I ryby zawijane przez sprzedawców w gazety. Tak pachniało Tarlabaşi mojego dzieciństwa [s. 24].

Jak się okazuje Nowa Turcja to państwo wysoko znacjonalizowane. Selekcja i czystki, exodusy oraz eksterminacje tych, dla których nie było już miejsca w wizji współczesnego kraju, stały na porządku dziennym. Co więcej,  Nowa Turcja niepokojąco okryła kotarą milczenia przeszłość. Thomas Orchowski odsłania. Po swojemu, z dziennikarskim przygotowaniem próbuje zbliżyć się do zrozumienia, co tak naprawdę się wydarzyło. Rozmawia, czujnie się rozgląda. Zestawia ze sobą rozmaite kawałki, tworząc interesującą  mozaikę. Wszystko odbywa się w nieustającej atmosferze podszytej  strachem i lękiem. Turcja nie wybacza.

Warsztat pisarski

Kilka słów na temat warsztatu pisarskiego, który sprawia, że albo płyniemy z historią, albo nie. U Orchowskiego z prądem.  Reporterski, rzeczowy styl działa tutaj na korzyść. Autor przygrywa ciągle na bezpiecznych emocjonalnych strunach. I być może niektórym zabraknie zwiększonego krytycyzmu oraz czegoś, co jak obuch uderzy po głowie, szkoła reportażu Thomasa Orchowskiego rządzi się przede wszystkim rzetelnym przekazem informacji, bez zbytecznego emanowania reporterskim Ja. W końcu temat jest tutaj głównym bohaterem.

wydawnictwo_agora_nowe-_logo

Dziękuje za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego