…Wyznam, że zawsze miałam dziwną skromność do tego rodzaju osobników”- o Jacku  Kuroniu Wisława Szymborska

Rocznik 88’ to ja.  Nie znałam Jacka Kuronia, bo powiedzenie, że się kogoś zna, witając i żegnając się w tej znajomości dwoma hasłami – kuroniówka oraz  KOR – jest doprawdy jak pokiwanie obcemu. Gdzieś mi przemknął w mediach, ale wydaje mi się, że media już wówczas wcale go nie chciały. Nie mogę uwolnić się od jeszcze jednego wrażenia, że zawsze jego twarz kojarzyła mi się z  Jackiem Nicholsonem 😉 A przecież z Jackiem Nicholsonem nic go nie łączyło, no może oprócz imienia i lekko ironicznego uśmiechu. Zapytałam rodziców, co wiedzą o Kuroniu. Kuroniówka i KOR. [sic!].  Dyskutując, mówili dużo o Wałęsie i Solidarności.  No tak. Tego uczyli nas w szkole. Padały symbole i hasła, lecz czy zostało powiedziane najważniejsze. „Jacek”– 700 stronicowa biografia Anny Bikont oraz Heleny Łuczywo, wydana przez Wydawnictwo Agora oraz Wydawnictwo Czarne, otwierają dyskusję na nowo. To książka ważna szczególnie dla mojego pokolenia. Pokolenia ludzi, którzy wszystko dostali na tacy. I którym łatwo to wszystko jeść,  bez umiaru. Konsumpcjonizm to nasze drugie imię. Brak autorytetów to nasza choroba. Like, hate i love to nasza skala oceniania rzeczywistości i ludzi. Z książką „Jacek” w social media będzie podobnie. Albo love, albo hate, no może jeszcze haha. O to przecież skomplikowana historia,  ulepiona z ludzi, którzy poświęcali swoją strefę komfortu, żeby nie powiedzieć  – życie, żebyśmy mogli dzisiaj czuć tę pewność. Że nam się należy. Wolność.

P.S. „Jacka” czyta się jak dobrze skrojoną powieść. Różnica polega na tym, że tutaj samo życie napisało tyle zwrotów akcji. Szczególnie gorąco od roku 1968. Wtedy kolejne strony się dosłownie pochłania.

Skomplikowane, bo o człowieku z krwi i kości

Gdy pewnego dnia nauczycielka  powiedziała – dobrze, że już nie ma Żydów – dzieci zaczęły się śmiać. Jacek bał się stanąć przeciw całej klasie. Poczucie winy, że wtedy się nie przeciwstawiło, kazało mu przez całe życie się przeciwstawiać.

W 1946 r. przeprowadził się do Warszawy na Mickiewicza 27 m.64– tam Jacek – z przerwami na więzienie- spędził całe swoje życie.

Chciał zmienić świat, pragnął, żeby wszyscy mieli papierosy, wino, czereśnie i kolorowe skarpetki.

Uważał, że nie może być tak, że człowiek chodzi po ulicy, spotyka rewolucję i jest nieprzygotowany. Ciągle przygotowywał się do rewolucji. Chodziło o jednolity front młodzieży z robotnikami dla obalenia władzy biurokratycznej.

Pytanie:  kim był Jacek po przeczytaniu pracy Anny Bikont oraz Heleny Łuczywo powoduje, że wszystko zaczyna się komplikować.  Prześwietlony w biografii z każdej strony,  niezmitologizowany, a jednak pretendent do bycia legendą, człowiek, który mógłby dusze kraść. Czytając raz go nienawidzimy, by potem wszystko mu wybaczyć. Jak z dobrym znajomym, zbyt dużo poznajemy szczegółów oraz motywacji, by oceniać jednostronnie. Zapewne o tak złożonej postaci nie pisze się łatwo i właśnie o takiej postaci chce się pisać.  W jego osobowości każdy może się po trochu przejrzeć. Mówił językiem wolności, językiem praw człowieka. Walczył o mniejszości narodowe. Bywał mściwy. Popełniał błędy. Był ministrem od nędzy.  Miał potrzebę misji.

KOR

Pomówmy trochę o KOR, o którym każdy coś słyszał. Nie chce robić tutaj wykładów, ani nic streszczać. Sporo informacji znajdziecie w omawianej książce. Komitet Obrony Robotników, ruch społeczny, który zrzeszył ludzi znanych i cenionych, intelektualistów, studentów i społeczników, zrodził się z grupy Komandosów – koła politycznego utworzonego ze studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Tutaj nie tylko Kuroń, ale również Leszek Kołakowski, Adam Michnik, Karol Modzelewski i inni- budowali zalążek wolnej Polski. Tajne spotkania, krytyka władzy, pierwsze aresztowania. Pisanie po  nocach. Wieczne debatowanie. Analiza.  Początki realnej działalności politycznej, siatka intelektualistów, którzy krok po kroku od teorii po praktykę, budowali program wyzwolenia. Kolportaż i dystrybucja. Kontakty, kontakty, jeszcze raz kontakty. To one później sprawią, że na Mickiewicza 27 utworzy się centrala informacyjna, to stamtąd będą szły wiadomości o kolejnych strajkach przez Radio Wolna Europa, to tutaj telefon będzie dzwonił nieustannie. Jak to zwykle bywa – kosztem życia rodzinnego, ciągłego aresztowania,  utraty poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. A jednak ma się wrażenie, że Jacka nie motywował w ogóle strach, a stabilizację widział tam, gdzie przeciętny człowiek jej nie szukał – w konsekwentnej walce o społeczeństwo. Po tej dwudziestoparoletniej bitwie nie wyszedł z żadnym stołkiem, żadną posadą, czy innymi materialnymi korzyściami.  Nic nie ugrał dla siebie. Sprawa społeczna zawsze ponad sprawami osobistymi. Wiele lat spędzonych w więzieniu, aresztowanie żony Gai i syna Maćka, mówią same za siebie.

Nie lubił go kościół, ponieważ był ateistą. Nie przepadał za nim Wyszyński, Rydzyk no i przede wszystkim ksiądz Orszulik. Ten wątek też wywoła w was wiele refleksji.

Przy Solidarności i Wałęsie Kuroń był człowiekiem drugiego planu, który gasił pożary i konflikty. Jak wiadomo, ludziom drugiego planu, którzy najczęściej robią bardzo dużo, łatwo jest odebrać zasługi. Dlatego o Jacku dzisiaj moje pokolenie tak niewiele wie.

Mam nieodparte wrażenie, że ta biografia i fakty w niej przywołane,obciążone mnogością przypisów i dokumentacji, starają się „mówienie za siebie” przekazać rzetelnie i obiektywnie.

Gają prosto w serce

1. Zakochuje się w Tobie zawsze, ilekroć razem coś robimy. 2. Ilekroć jesteśmy dla siebie…3. Ilekroć się rozstajemy. 4. Ilekroć się po rozstaniu spotykamy. 5. Zawsze, kiedy jestem o Ciebie zazdrosny. 6. Zawsze, kiedy Ci coś grozi. 7. Na ogół, kiedy się pokłócimy[…] Zakochuje się zazwyczaj, jak Ci się podoba jakiś ciuch, jak się stroisz, jak sobie coś kupisz, jak przymierzasz kapelusze – kocham Ciebie do obłędu […] [ s. 557].

Gaja, żona Jacka Kuronia – okaże się zapewne odkryciem czytelników. Kobieta niezłomna, materiał na wybitnego działacza politycznego. Empatyczna, łagodna, a przy tym konsekwentna i stanowcza. Racjonalna, odważna, jasno formułowała zdanie, umiała przemawiać, była ostra w sądach. To z nią Jacek całe życie będzie wszystko przegadywał, konsultował. To nad nią zapłaczecie, o niej rozpiszą się dziennikarze i blogerzy. O Gai przecież prawie  nikt wcześniej nie słyszał. A to właśnie jej historia dech zapiera.

Na koniec dodam, czytajcie, sprawdzajcie źródła, dowiadujcie się. Wiedza zawsze ponad niewiedzę. Szukajcie w miejscach nieoczywistych, zaglądajcie do rozbudowanych  biografii, żeby poznawać życiorysy i historie, o której nie uczą podręczniki. To trochę jak grzebanie w apokryfach. W takich miejscach „prawda” zaczyna komplikować „najprawdziwsze”, „kanonizowane prawdy”.

Dziękuje za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego