Na pytanie: jak mógłby wyglądać kryminał kobiecy? podpowiedziałabym, by zajrzeć do nowej książki Joanny Bator pt. Ciemno, prawie noc.
Historia, którą tym razem proponuje współczesna pisarka, osadzona jest w polskiej przestrzeni małego miasta, a mianowicie w Wałbrzychu. Znakiem rozpoznawczym dla miejsca akcji jest Zamek Książ, i to jego metaforyczne mury przede wszystkim dźwigają główny koncept kryminalnej historii. Piękny poniemiecki zamek, otoczony zewsząd tajemniczymi legendami o mieszkającej tam ostatniej książnice Daisy, stał się niemal mitycznym emblematem, pochodnią dla Ciemności…
Główna bohaterka, Alicja Tabor, powraca w rodzinne strony Wałbrzycha, by zbadać niewyjaśnioną sprawę zniknięcia trójki dzieci. Redaktorka zbiera dowody, bada poszlaki i próbuje znaleźć rozwiązanie. Kobiecy detektyw inaczej analizuje i przybliża się do rozwiązania zagadki kryminalnej, niż np. znany wszystkim Sherlock Holmes. Kobieca metoda badawcza daleka jest bowiem od logiki i racjonalizmu, ona, w odróżnieniu od niego, szuka odpowiedzi sensualnie, intuicyjnie, przybliża się do potencjalnych ofiar, bada psychologie sprawy, poznaje rodziny, całkowicie się angażując.
Okazuje się, iż zagadka kryminalna dla niej jest tylko pretekstem. To, czego naprawdę szuka główna bohaterka, to znalezienie prawdy o sobie. Monolog wewnętrzny Alicji prowadzony jest w obrębie pytań: kim jestem? Co łączy mnie z rodzinnym miastem? Jak pisała się moja historia? Jakie relacje budowały moją tożsamość? Co wiem o matce? Co wiem o siostrze? Ciężar kryminału zostaje więc przeniesiony ze świata zewnętrznego, na procesy wewnętrzne. Ciekawa jest ta droga ustalania własnej kobiecej tożsamości, zaproponowana przez Joannę Bator. Gdy rozum śpi, budzą się bowiem demony. Również Alicja Tabor, w ramach zagłębiania się w otchłań przeszłości, wydobywa na wierzch czarną prawdę swojego dzieciństwa.
Niezwykłym walorem powieści Ciemność, prawie noc jest jej polifoniczność oraz sensualny, liryczny język. Za jego pomocą, autorka niczym pędzlem, maluje przestrzeń zdegradowaną, brudną, smolistą, pachnącą stęchlizną, pełną bruzd i pęknięć. Obraz na wskroś dekadencki mrowi i odstrasza jednocześnie przyciągając czytelniczą uwagę. Nie da się bowiem przejść obok niego obojętnie.
Choć Ciemność, prawie noc to opowieść niczym z koszmarów, warto oświecić swój umysł o tego typu refleksję.
Ania
Lipiec 6, 2016 — 6:54 am
Kolejna książka z Dolnym Śląskiem w tle – to co uwielbiam. Przyznam, że trochę ją „wymęczyłam” ale mimo to mocno zapadła mi w pamięć i często do niej wracam myślami. Teraz planuję przeczytać inna powieść Joanny Bator : „Piaskowa Góra”
Anna Chlewicka
Lipiec 6, 2016 — 8:05 am
Polecam również najnowszą „Wyspa łza”.Pozdrawiam